Dzidek
Nikt
Dołączył: 02 Paź 2005
Posty: 974
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: St-ce
|
Wysłany: Czw 17:10, 17 Sie 2006 Temat postu: Glupota jest zaraźliwa |
|
|
Przeczytalem to w gazecie, spodobalo mi sie do tego stopnia ze postanowilem to przepisac.
Poszerzony usmiech
Kiedy po raz pierwszy uslyszalam te historie, nie bardzo chcialam w nia uwierzyc. Jednak juz wkrotce uslyszalam ja po raz drugi, trzeci... W krotkim czasie dotarla do mnie w praktycznie nie zmienionej formie z kilku roznych zrodel. Gdy zas w koncu opowiedzial mi ja pewnien znajomy lekarz zapewniajacy, ze rzecz cala miala miejsce w jego macierzystym szpitalu, przypomnialam sobie slowa szekspirowskiego Hamleta: "wiecej jest rzeczy na ziemi i w niebie, niz sie ich snilo waszym filozofom". A chwile pozniej znane z pewnego serialu porzekadlo o glupocie, ktore sparafrazowane powinno brzmiec tak: "gdyby glupota umiala fruwac to w powietrzu zabrakloby miejsca"!
* * *
Studenci od zawsze znani byli ze sklonnosci do zartow. Dzisiejsi zacy slyna dodatkowo z upodobania do duzej ilosci trunkow, niekoniecznie niskoalkoholowych. Wszystko jest w porzadku, jesli kazda z tych wlasciwosci akademickiego zycia wystepuje oddzielnie. Gorzej, gdy ta pierwsza wynika z drugiej, czyli dowcip rosnie proporcjonalnie do ilosci wypitego alkoholu. Bywa bowiem, ze tworzy sie wowczas mieszanka iscie wybuchowa...
Rzecz sie dziala w miescie szacownym, dostojnym i powszechnie znanym z wielkowiekowych tradycji akademickich. Wlasnie konczyla sie zimowa sesja egzaminacyjna i jak to w zyciu: czesc studentow zaliczyla wszystko od razu z wynikiem pozytywnym, niektorzy poprzenosili egzaminy na nastepna sesje, a jeszcze innym sie nie powiodlo i czekaly ich poprawki. Wszyscy wiec mieli jakis powod zeby odpoczac, odreagowac i wyluzowac sie, co w prostym tlumaczeniu oznacza: zorganizowac impreze i po prostu sie napic.
W jednym z akademikow imprezowanie rozpoczelo sie w piatek we wczesnych godzinach popoludniowych. Odbywalo sie w kilku pokojach jednoczesnie, uczestnicy odwiedzali sie nawzajem, a stali mieszkancy mieszali sie z goscmi spoza akademika. Takze i w pokoju numer 28 na drugim pietrze, w ktorym na codzien mieszkalo czterech studentow, przebywalo tego dnia od kilku do kilkunastu osob plci obojga, w roznej konfiguracji i roznym czasie.
W pewnej chwili w pokoju zgaslo gorne swiatlo. Wprawdzie byly jeszcze nad kazdym lozkiem lampki boczne, ale z czterech dzialaly tylko dwie.
-To pewnie zarowka...-powiedzial ktos, a ktos inny dodal odkrywczo: -Przepalila sie, trzeba wymienic. Wszyscy sie nagle ozywili. Nie chodzilo pewnie o to, ze mlodym ludziom plci mieszaniej przeszkadzal panujacy w pokoju polmrok. Trwajaca jednak juz dosc dlugo impreza zaczynala sie robic nieco senna, aby nie rzec - nudna. Energicznie zaczeto wiec po calym akademiku szukac nowej zarowki, az wreszcie, gdy udalo sie ja od kogos pozyczyc, tryumfalnie wniesiono ja do pokoju. I nie wiadomo dlaczego jej widok wywolal takie rozbawienie, ze kazde wypowiedziane na jej temat slowo konczylo sie wybuchem smiechu. Taki san okreslany jest zazwyczaj niemedycznym, ale trafnym slowem: "glupawka".
Najwiecej na temat zarowki dowcipkowal Roman C. - mlodzian sluszanego wzrostu i tuszy, ktorego wszyscy wprawdzie znali z widzenia, ale nikt nie wiedzial, na jakim wydziale studiuje.
W pewnej chwili ktos rzucil w jego kierunku:
-He, he, he... Ale do ust sobie jej nie wlozysz!
-Ja nie wloze?! Ja wkladam perfekcyjnie wszystko i w kazdych okolicznosciach! A zarowke po prostu sie wkreca, to takie proste, he he he... -Roman C. swietnie sie bawil, proporcjonalnie zreszta do wypitego alkoholu.
-A zalozymy sie? Nie dasz rady, mowie ci, bo jeszcze nie slyszalem, zeby ktos wsadzil sobie zarowke do pyska. Nie ma szans, nie zmiesci sie!
-podpuszczal kolega, a pozostali, widzac ze szykuja sie atrakcje, potwierdzali, ze tez nigdy nie slyszeli o nikim takim, i ze napewno nie jest to mozliwe.
* * *
Roman C. nie bawil sie w dalsza dyskusje, tylko chwycil zarowke i rozdziawiwszy sie jak mogl najmocniej, wepchnal ja sobie do ust, oczywiscie okragla strona. Nie bylo latwo, ale weszla. Roman C. tryumfalnie powiodl wzrokiem po wgapionym w niego z wyraznym uznaniem towarzystwie. Zapadla chwilowa cisza, ale zaraz zaczeto mu gratulowac i rozgladac sie za czyms do picia, aby godnie uczcic ten wyczyn. Okazalo sie, ze zostaly juz tylko 3 puszki piwa, a ludzi w pokoju przybylo, wiec koniecznie trzeba bylo zorganizowac przynajmniej jedna flaszke.
Zajeci tak waznymi problemami organizacyjnymi imprezowicze natychmiast zapomnieli o Romanie C. Ten natomiast zaczal nagle przewracac oczami i machac rekami, wydobywajac z siebie dziwne dzwieki. Poczatkowo mysleli, ze to dalszy ciag wyglupow, i ze po prostu chce dluzej skupic na sobie uwage.
-Nie wyglupiaj sie, przeciez jak cos sie wlozy, to i wyjac mozna, he he he...!
Romanowi C. juz calkiem jednak nie bylo do smiechu. Rozpaczliwie mocowal sie z wystajacja mu z ust gwintowana koncowka zarowki, a w jego oczach malowalo sie coraz wieksze przerazenie.
Szczeki zamiasto rozluznic, zacisnely sie jeszcze mocnej, a powietrze jakby nie chialo przedostawac sie do pluc. Zbladl, spocil sie i drzal ze strachu.
-Przeciez nie stluczemy mu tej zarowki w pysku, bo wtedy dopiero byloby wesolo! - powiedzial ktos, a ktos inny zdecydowal: - Nie ma co, jedziemy do szpitala!
* * *
Zamowiona taksowka przyjechala bardzo szybko. - Boze drogi, co mu sie stalo, co tam mu z geby wystaje? - ze smiechem zapytal taksowkarz, bo doprawdy niecodzienny to byl widok.
-Ales sie wkrecil, kolego, nie ma co!
Po drodze do szpitala, opiekujacy sie Romanem C. koledzy opowiedzieli taksowkarzowi, co zaszlo w akademiku i jakiego wyczynu dokonal ich kolega.
Przyznali samokrytycznie, ze powinni wykazac wiecej wyobrazni i przewidziec, ze nie wszystko co sie wlozy, uda sie tak samo prosto wyjac. Taksowkarz przez cala droge krecil glowa ze zdumienia, bo takiego rozrywkowego kursu to jeszcze nie mial.
Usmial sie takze w szpitalniej izbie przyjec duzyrny lekarz, ktory przyszedl obejrzec poszkodowanego. Calkiem juz jednak powaznie powiedzial: - Koledzy studenci, ja wam radze albo mniej pic, albo wiecej myslec, bo jedno i drugie nie idzie w parze. A temu panu trzeba bedzie chyba nieco poszerzyc skalpelem usmiech - zwrocil sie do przerazonego i prawdopodobnie gwaltownie trzezwiejacego Romana C. Nastepnie zabral go do gabinetu zabiegowego, na wszelki wypadek wzywajac na konsultacje kolege z oddzialu laryngologicznego.
Kiedy juz bylo po zabiegu, czyli po zaaplikowaniu stosownych lekow znieczulajacych i rozluzniajacych oraz koniecznego naciecia kacikow ust, wyjeciu zarowki i zalozeniu szwow, ledwo zywy z emocji Roman C. zapakowany zostal ponownie do taksowki i odwieziony z powrotem do akademika.
-No, takich atrakcji tosmy jeszcze nie mieli - studentow nie opuszczal dobry humor i idac po schodach do pokoju numer 28, znowu kombinowali co zrobic z tak dobrze rozpoczetym wieczorem.
* * *
Tymczasem, gdy weszli do nieoswietlonego wciaz pokoju, ujrzeli siedzacego na krzeselku zielono-bialego z przerazenia mieszkanca zaprzyjaznionego akademika z ... zarowka w ustach. Kilka minut wczesniej przyszedl do kolegow pozyczyc pieniadze, jako ze i u nich trwala impreza, a wlasnie skonczylo sie i picie, i kasa. Dowiedzial sie, ze chwilowo takze tutaj jest posucha, ale gdy przyjada koledzy ze szpitala, to cos sie zorganizuje. "Z jakiego szpitala i co sie stalo?" - zapytal, a wtedy uslyszal o przygodzie ROmana C. z zarowka. Zaczol sie smiac i powiedzial:
-Zakladam sie o flaszke, ze ja wloze do geby i wyjme kazda zarowke bez zadnego problemu. Wszystko trzeba robic z glowa, drodzy koledzy! - zapewnial z przekonaniem, uwazajac ze nikt nie zaryzykuje zakladu i straty pollitrowki.
Zaryzykowali jednak, a kolega student, mimo ze wepchnal zarowke (te przepalona) "z glowa", to wyjac jej w zaden sposob nie mogl. A juz na widok zmaltretowanego Romana C., ktorego twarz zdobily swieze szwy, spanikowal calkowicie.
Coz bylo robic. Znowu taksowka (tym razem z innej korporacji), szpital, izba przyjec. Ten sam lekarz na widok nowego "wkreconego" zlapal sie za glowe.
-Ludzie, czy wyscie juz calkiem powariowali?! Czy wy myslicie, ze ja nie mam nic innego do roboty, tylko wykrecanie wam zarowek z geby! To chyba jakas epidemia, chociaz podobno glupota nie mozna sie zarazic... - powiedzial juz bez zadnego usmiechu doktor, nakazujac studentowi cierpliwe czekanie na swoja kolej na korytarzu.
Ostatnie slowa mowil otwierajac drzwi i wchodzac do gabinetu zabiegowego. Studenci, ktorzy przywiezli swego kolege "z glowa", ujrzeli w tym momencie w glebi gabinetu znajomego z poprzedniego kursu taksowkarza, ktory caly przerazony, podtrzymywany przez pielegniarke, siedzial na lezance z ... zarowka w ustach!
* * *
Doktor G. pracowal w zawodzie juz blisko 15 lat, z czego ponad polowe w szpitalu wojewodzkim. Przez calu czas praktyki, szczegolnie podczas ostrych dyzurow, stykal sie z rozmaitymi przypadkami uszkodzen ciala, do ktorych ludzie doprowadzali w ramach swoich eksperymentow. Nie byl w stanie zliczyc tych wszystkich monet i koralikow powciskanych do dzieciecych noskow i uszu. Tych podziurawionych warg, policzkow i pepkow u nastolatkow, wkluwajacych sobie domowymi sposobami kolczyki. Poharatanych domowymi tatuazami rak, nog i plecow. Tych wszystkich wykalaczek, zapalek i szpilek do szaszlykow, powpychanych do uszu w trakcie czyszczenia. A wreszcie poobcinanych "niechcacy" palcow i uszu, czy nawet poupychanych do kobiecych pochew rozmaitych przedmiotow codziennego uzytku.
Jednak trzech zarowek w ustach trzech - doroslych przeciez i podobno myslacych - meszczyzn, w dodatku podczas jednego duzyru, jeszcze nie mial. I cociaz wiedzial, ze ludzka glupota nie zna granic, to przeciez powinny istniec granice, ktorych rozumnej istocie, a za taka uwaza sie czlowiek, przekroczyc nie wolno.
Nie po raz pierwszy chcialoby sie powiedziec ze glupota powinna byc karalna. Bo w swej czystej postaci jest po prostu niebezpieczna. I jeszcze jedno: nizej podpisana osoba prosi o niepowielanie powyzszych przejawow bezmyslnosci, gdyz za jej skutki nie zamierza ponoscic odpowiedzialnosci.
Ewa Kozierkiewicz-Widermańska - miesiecznik Detektyw
Imie, inicjaly oraz niektore szczegoly zostaly zmienione.
Post został pochwalony 0 razy
|
|